Elektryczna rewolucja w przemyśle motoryzacyjnym staje się coraz bardziej realna. Dużo mówi się o autach na prąd, zachwalając funkcjonalność i oszczędność jazdy takim pojazdem. Kwestia proekologiczna ma tutaj również ogromne znaczenie.

Koncerny samochodowe produkowały do niedawna projekty takich samochodów, a teraz powstają wersje produkcyjne. Czynnikami wstrzymującymi rozwój tej technologicznej myśli były do niedawna duże koszta produkcji takich samochodów, bardzo drogie baterie oraz małe zasięgi. Producenci usilnie pracują nad obniżeniem kosztów związanych z produkcją i eksploatacją samochodów elektrycznych, dążąc m.in. do wyprodukowania baterii tańszej, która może naładować samochód nawet w 54 minuty do 80%. Taką propozycję przedstawił Hyundai, obiecując produkcję auta, które na jednym ładowaniu przejedzie ok. 300 km. Co więcej, takie auto ma pojawić się już na przełomie 2018/2019 roku. Natomiast koncern volkswagena zapowiedział, że wyprodukuje do 2025 r. 15 rodzajów aut, a modele Toyoty i Lexusa po 2015 r. będą występowały w wersjach z alternatywnymi napędami.

Wiele osób zastanawia się, jak i gdzie odbywa się ładowanie samochodów elektrycznych. Do tej pory ładowanie takiego auta trwało kilkanaście godzin i można było nim przejechać niewiele ponad 150 km. Teraz jest zupełnie inaczej, ponieważ proces ten trwa zdecydowanie krócej, a samochód może pokonać na takim „elektrycznym tankowaniu” dwa razy tyle kilometrów. Dlaczego nastąpiła taka zmiana w dobrym kierunku? Dzieje się tak dlatego, iż te modele aut zasilane są nie z akumulatora, nie z gniazdka, ale wodorowymi ogniwami paliwowymi. Jest to jednak temat jeszcze odległy i wcale nie wiadomo czy przyszłościowy. Infrastruktura ta generalnie w ogóle nie istnieje.

Ładowanie zwykłego samochodu elektrycznego może mieć różne formy. Pojawił się kiedyś pomysł wymiany zestawu akumulatorów. Na w pełni doładowane Mało osób jednak korzystało z tego typu udogodnienia.

Drugi typ ładowania może odbywać się przez ogniwa galwaniczne, umieszczone na dachu pojazdu. Jest to jednak raczej mrzonka, szczególnie w Polsce, gdzie słońca jest często jak na lekarstwo.

Kolejny sposób to ładowanie indukcyjne bezprzewodowe. Za pomocą takich doładowań (mimo sporej straty energii) można dodać trochę cennej energii do auta, oddalając czas podłączenia go do tradycyjnego gniazdka. Zawsze zyska się kilka dodatkowych kilometrów po takich cyklach ładowania. Jednak i ten sposób jest jeszcze daleki od realizacji, ponieważ po prostu nie ma jeszcze produkcji seryjnej samochodów z możliwością takiego ładowania.

Najbardziej tradycyjny model ładowania to ten typu plug-in, czyli z gniazdka połączanego z autem za pomocą kabla lub bezpośrednio na stacjach ładowania.

Zasadniczo wyróżnia się trzy sposoby ładowania baterii samochodowych. Pierwszy z nich można wykonać w warunkach domowych, podłączając auto do zwykłego gniazdka 16 lub 32 A. Proces ten trwa od 8 do 15 godzin, czyli trochę długo.

Kolejnym sposobem jest ładowanie samochodu w miejscach użyteczności publicznej (biurowce, centra handlowe, parkingi), Auto ładowane jest prądem zmiennym o mocy do 44 kw. Warto zaopatrzyć się w swoje kable, ponieważ nie każdy terminal może mieć takie na wyposażeniu.

Ostatni z trzech głównych sposobów opiera się na szybkim ładowaniu (na stacjach benzynowych, parkingach lub przy autostradach). Auto zostanie naładowane po ok. 30-40 min. Nie trzeba mieć swoich kabli, ponieważ każde takie miejsce posiada je na wyposażeniu